Polish Snail Holding

ul. Stanisława Sulimy 1, 82-300 Elbląg

 dział hodowlany: tel. +48 601 167 524

 p.piwowarski@polishsnailholding.com

Gość Niedzielny: Inwazja Ślimaków

Inwazja pełznie powoli, ale nieubłaganie. Inwazja mięczaków. Po opanowaniu ziemi i wody ślimaki niespiesznie, ale systematycznie, zaczynają opanowywać Polskę. Ekspansywne brzuchonogi pochodzą z Afryki.
 
W wielkiej fermie hodowlanej PSH (Polish Snail Holding) w Oldrzyszowicach na Opolszczyźnie dobiegają końca szkolenia przyszłych hodowców. W przedostatni weekend lutego przyjechało tu prawie 200 osób z całej Polski. Dołączą do ponad 300 hodowców ślimaków, z którymi PSH współpracuje od lat. Jesienią ta współpraca powinna przynieść około 400 ton ślimaczego mięsa. – W czasach kiedy najwyższe oprocentowanie bankowych lokat wynosi 3 procent, hodowla ślimaków jest alternatywą więcej niż atrakcyjną. Tu przebicie może wynieść 100 procent rocznie – mówi Damian Gajewski, prezes PSH.
 
Sukces nie przychodzi jednak sam. Aby go odnieść, trzeba spełnić kilka warunków: mieć dobre ślimaki, dobrą paszę, należycie zorganizowaną hodowlę, wiedzę, jak ślimaki traktować, no i rzetelnego kupca na wyhodowane pracowicie mięczaki. – My, jako chyba jedyni w Polsce, spełniamy wszystkie te warunki – mówi Damian Gajewski. – Nie tylko sami hodujemy ślimaki, ale też opiekujemy się hodowcami. Organizujemy dla nich bezpłatne szkolenia i stałe codzienne doradztwo w czasie sezonu. Nasz hodowca nigdy nie jest zostawiony samemu sobie. I zawsze skupujemy wyhodowane dla nas ślimaki za wcześniej ustaloną cenę – podkreśla z dumą.
 
– Hodowanie ślimaków to niby bardzo prosta praca – dodaje Paweł Piwowarski, z wykształcenia biolog, członek zarządu PSH, który prowadzi szkolenia i współpracuje z hodowcami. – Nie każdy jednak osiąga efekty. To tak samo jak z hodowlą domowych roślin. Niby wystarczy tylko podlewać, a jednak jednemu rosną pięknie, a u innego marnieją. Nie każdy może mieć psa lub kota, ze ślimakami jest podobnie.
 
Na ślimaku do zamożności
 
Beata i Bartłomiej Zimny spod Głogowa, małżeństwo z trójką dzieci, postanowili sprawdzić, czy mają rękę do ślimaków. On pracuje zawodowo, ona opiekuje się dziećmi. Mają niewielki kawałek ziemi, 10 arów, i trochę oszczędności. – Zainwestowaliśmy 20 tys. zł – mówi Beata. – Przystosowaliśmy istniejący budynek gospodarczy, szykujemy ziemię. Mamy nadzieję na 4 tony ślimaków jesienią, tak wynika z wyliczeń, a jak będzie, zobaczymy – dodaje Bartłomiej.
 
Więcej na: http://gosc.pl/doc/3002198.Inwazja-mieczakow